Na przełomie sierpnia i września byłem w Portugalii. Z żoną swoją i przyjaciółmi byłem. Dwa tygodnie jako tako wystarczyły by objechać wybrzeże i odwiedzić trzy miasta: Sintrę, Porto i Lizbonę. W każdym z regionów, w którym się znajdowaliśmy, nie sposób było nie zauważyć wszechobecnych naściennych płytek – azulejo. Stare, odpadające od ścian lub położone całkiem niedawno z dość nowoczesnym wzornictwem; na fasadach domów, na klatkach schodowych i pod ziemią (na stacjach metra) – obecne po prostu wszędzie, zachwycały mnie swoją różnorodnością.
Sama nazwa azulejo wywodzi się od arabskiego słowa azzelij (mały, wyszlifowany kamień). W Portugalii szkliwione płytki stosowane jako posadzki były już od XIII w., natomiast płytki ścienne wprowadzono do użycia w wieku XVI, a odpowiedzialny za to był król portugalski Manuel I Szczęśliwy, którego zafascynowały mauretańskie mozaiki zdobiące wnętrza w Hiszpanii.
Obecnie produkcja azulejo ma się dobrze – nadal funkcjonują fabryki wytwarzające płytki, którymi Portugalczycy kryją ściany domów, klatek schodowych, pomieszczeń użyteczności publicznej (w szczególności dworców i stacji metra).
Bardzo oryginalnie wykorzystano je też do dekoracji lizbońskiego oceanarium.
Pewną ciekawostkę odkryłem na wystawie poświęconej identyfikacji wizualnej portugalskich linii lotniczych TAP zorganizowanej w lizbońskim muzeum MUDE. Projekty papierowych obrusów oraz wnętrza kabiny Boeinga 737 również wykorzystywały wzornictwo charakterystyczne dla azulejo. W tym drugim przypadku, oczywiście, ceramiczne płytki były zastąpione reprodukcjami. Tak ozdobione wnętrza kabiny pasażerowie I klasy mogli podziwiać w latach 70. i 80.
Zarówno współczesne jak i zabytkowe płytki można kupić w specjalizujących się w tej dziedzinie sklepach. Oferują one pojedyncze egzemplarze, zestawy lub całe naścienne kompozycje. Ceny płytek zabytkowych niestety zaczynają od ok. 50 € za sztukę. Zestaw 4 hiszpańsko-arabskich płytek z XVIII w. to już 1200 €. My na pamiątkę kupiliśmy sobie współcześnie wykonaną płytkę pochodzącą z fabryki Sant’Anna, która ma swój sklep w Lizbonie. Zajrzyjcie tam, jeżeli będzie kiedyś odwiedzać to miasto.
Sant’Anna Showroom
Rua do Alecrim 95
1200-015 Lisboa
Zaraz obok znajduje się także inny sklep ze starymi płytkami. Ich pochodzenie chyba nie zawsze jest jasne. Część z nich jest ratowana ze zniszczonych budynków, część po prostu kradziona, o czym poinformowała nas właścicielka sklepu z winami (bo oprócz płytek w Portugalii, naturalnie, należy zainteresować się też winem – my nawet aż za bardzo się nim interesowaliśmy), która to opowiedziała o budynku jej firmy zupełnie ogołoconym pewnej nocy z azulejo pokrywających wewnętrzne ściany budynku.
Będąc w Lizbonie warto także odwiedzić muzeum pytek, w którym znajdują się nie tylko wyjątkowo stare mozaiki lecz również współczesne prace. Jednym z wielu ciekawych dzieł jest długa na ponad 20 m panorama przedstawiająca Lizbonę sprzed trzęsienia ziemi w 1755 r.
Museu Nacional do Azulejo (National Tile Museum)
Rua da Madre de Deus 4
1900-312 Lisboa
Chyba najprzyjemniejszym dla mnie, jako ceramika, faktem jest to, że będąc w Portugalii można poczuć, że sztuka wykonywania naściennych płytek nie umarła. Płytki towarzyszą tam ludziom na każdym kroku. Nie są jakąś tam tandetną sztuką tworzoną pod turystów, ale autentycznym elementem tej kultury. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś odwiedzimy Portugalię. Nie tylko dla płytek, rzecz jasna. Wino nad oceanem po prostu lepiej smakuje.