Kwietniowe RAKU

Pod koniec kwietnia 2014 r. miałem okazję uczestniczyć w swoim pierwszym wypale RAKU. Jest to technika wypału prac ceramicznych pokrytych szkliwami polegająca na bardzo szybkim osiągnięciu temperatury wypału szkliw (w tym przypadku ok. 900°C), a następnie na umieszczeniu prac w atmosferze redukcyjnej (beztlenowej) np. w towarzystwie palących się trocin. Efekty takiego wypału są bardzo często nieobliczalne. Większość czynności wykonuje się „na oko”. Wspomniana redukcja szkliw nie jest kluczowym elementem RAKU. Japończycy, którzy w XVI w. wymyślili tę technikę nie stosowali redukcji, lecz chłodzili naczynia w wodzie lub na powietrzu. Właśnie gwałtowne studzenie prac powoduje powstawanie spękań w szkliwie (tzw. krakli). Aby praca przeżyła taki wypał musi być na tak gwałtowny spadek temperatury odporna. W innym wypadku pęknie.

Miejscem naszych działań była działka w okolicach Konstancina. Łukasz Kuczyński, który był mistrzem ceremonii pomógł mi wybrać i przygotować szkliwa, które różnią się nieco od tych, których używam na co dzień w piecu elektrycznym. Prace, które zostały nominowane do pierwszego RAKU, wytoczyłem na kole (pod okiem Łukasza i Dolores de Frutos, należących do stowarzyszenia Keramos).

Na początek powoli rozgrzewaliśmy załadowany pracami piec, kierując w jego czeluść płomień z palnika gazowego. Pierwszy wypał trwa najdłużej – ok. 1,5 h, natomiast następne, to czasem kwestia tylko 30 min. Nagrzewanie gazowego pieca RAKU w porównaniu z kilkugodzinnym nagrzewaniem w piecu elektrycznym daje ogromną różnicę, pozwalającą zrobić w ciągu jednego spotkania dużo wypałów.

Gdy szkliwa na pracach zaczęły się błyszczeć, sprawdziliśmy jeszcze raz czy wszystko mamy gotowe, zdjęliśmy pokrywę i rozpoczęło się przekładanie do kotłów z trocinami z jednoczesnym przysypywaniem prac od góry. Zapełniony kocioł przykrywa się metalową pokrywą i mokrymi ręcznikami, które trochę ograniczają kopcenie, co nie znaczy, że nasze ubrania po całej imprezie będą przyjemnie pachniały. Podczas gdy prace kopcą się w kotłach, my organizujemy już kolejny wsad i odpoczywamy delektując się wspaniałą pogodą i smakołykami, które oczywiście zabraliśmy ze sobą.

„No ale jak wyszło? Jak wyszło?!” – to pytanie nieobce żadnemu ceramikowi. Może już zobaczymy, a może jeszcze chwilę zaczekajmy…. Doooobra, wyjmujemy! Jeszcze gorące prace przekładamy szczypcami do balii z wodą, by je ochłodzić. Następnie trzeba je przetrzeć z sadzy i już można podziwiać nieprzewidywalne efekty tej techniki.

Potem cykl się powtarza – kolejne prace idą do redukcji, kolejne do pieca, te zaś, które się redukowały – trafiają w nasze ręce, niecierpliwie ścierające sadzę. Obydwaj byliśmy zadowoleni z tego RAKU. Ja nauczyłem się czegoś nowego i odkryłem kolejny ciekawy obszar w ceramice, Łukasz stworzył kolejne, świetne prace, które być może niedługo będą ozdobą czyjegoś domu.

Wypał RAKU to coś więcej niż zwykły wypał ceramiki. Sądzę, że dla wielu ceramików to trochę jak grillowanie – spotkanie z innymi ludźmi na świeżym powietrzu, odpoczynek, jedzenie, dyskutowanie, czyli bardzo przyjemne spędzanie czasu. RAKU po japońsku oznacza radość, spokój, przyjemność.

Jedna myśl nt. „Kwietniowe RAKU

  1. Pingback: RAKU - kolejne starcie | ciepło właściwe

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *