Jest taki problem ze sprzątaniem po skończonej pracy, że niewielu lubi to robić. Ale skoro trzeba, to dobrze jest sobie sprawę ułatwić. Bardzo niewygodnie myje się wiadra lub miskę od koła garncarskiego w standardowej wielkości zlewie. Jeżeli zlew ten nie jest wyposażony w prysznic tylko zwykły ciurczący kran, to już w ogóle kapota. Glina zamiast schodzić, przykleja się do plastiku, a rozcierana gąbką tylko babrze się. I ten zlew… nic się w nim nie mieści i mimo tego, że już dawno temu wyposażyłem go w prysznic, który w kilka sekund zdziera z plastiku glinę czy inne zabrudzenia, to nie ma go jak użyć – za mało miejsca. Same problemy, nie wiadomo jak żyć. Postanowiłem zbudować sobie naprawdę duży zlew, w którym można chlapać do woli oraz odstojnik, który przefiltruje to, co z tego zlewu spłynie. Dwie pieczenie na jednym ruszcie – to oznacza dużo endorfiny w moim bocianim mózgu.
Odstojnik pozwala na odfiltrowanie gliny (i innych zanieczyszczeń) od wody po to by nie wprowadzać jej do kanalizacji i nie powodować jej zatykania. Glinę, która zostanie odfiltrowana można użyć np. podczas wykonywania form gipsowych lub do innego, bardziej technicznego niż twórczego celu. Jest ona zanieczyszczona, często spleśniała. Można też nią smarować chleb i sukcesywnie zjadać (dla chętnych).
Zasada działania jest niezwykle prosta – woda z gliną trafia do pierwszego zbiornika i tam częściowo rozdziela się tzn. glina (która ma większą gęstość niż woda) opada na dno, a woda pozostaje na górze (zjawisko sedymentacji). Następnie przelewa się do następnego zbiornika, by znów częściowo się rozdzielić. Wreszcie przelewa się do ostatniego zbiornika jako prawie czysta woda. Ważne jest by wysokość kolejnych otworów przelewowych była coraz niższa. Na końcu zastosowałem pompę fontannową do odciągania czystej wody, która trafia wężem do zlewu. Można wylot połączyć bezpośrednio z kanalizacją, ja nie miałem takiej możliwości.
Konstrukcja jest prymitywna i tania. Całość składa się z 3 kastr budowlanych, wiadra, wsporników, rurki i pompy fontannowej z wężykiem (jak wspomniałem powyżej, nie jest ona konieczna). Dwa wsporniki pod dnem gwarantują odpowiednią wytrzymałość – można spokojnie wstawić tam ciężkie wiadro. Elementem dodatkowym jest duży arkusz plastiku, który osłania ścianę i regał – naprawdę można lać bez obawy o zachlapanie czegokolwiek, wszystko ścieka do zlewu. Raz na jakiś czas wszytko opróżniam, czyszczę pompę i co tam jeszcze jest do wyczyszczenia. Na jednym ze zdjęć możecie zobaczyć połączenie kabli zasilających pompę oraz włącznik, które dla bezpieczeństwa szczelnie osłoniłem grubą folią. Zrobiłem to, bo śmierć w odstojniku gliny umieściłbym gdzieś na końcu listy atrakcyjnych sposobów opuszczenia tego świata.
Całość kosztowała mniej niż 200 zł, a wszystkie elementy można kupić w sklepie budowlanym. W sklepach dla ceramików odstojniki kosztują od ok. 1500 zł. Oczywiście jeżeli macie jakieś lepsze odstojnikowe rozwiązania to podzielcie się nimi, np. w komentarzach.
Ja ze względu na „lenistwo totalne” biorę kubeł, obwiązuję szmata, wlewam wszytko do tej szmaty i tak odsączam jak ziemniaki podczas robienia placków. Powyższa metoda wygląda na duzo lepsza niż moja, muszę kiedyś spróbować 🙂
Jestem zachwycona tym pomyslem? zakupiłam już co potrzebne i tylko meza muszę poprosić żeby przykrecił. Rewelacyjny pomysł nie tylko na odstojnik ale również zkew do pracowni.