Naprawdę irytowała mnie pewna rzecz: brak narzędzia do eleganckiego i szybkiego drapania gliny w miejscu łączenia z innym kawałkiem, np. w miejscu doklejania ucha. Jeżeli pracujemy z lekko podsuszoną gliną to takie zadrapania warto oczywiście pokryć jeszcze glinowym szlamem (czy „klejem”, jak kto woli). Zawsze używałem drucianych szczoteczek, ale wiecznie miałem z nimi problem – rozczapierzając się, drapały też nie tam gdzie trzeba; wchodziła w nie glina. Takie pierdoły, które jednorazowo nie doskwierają bardzo, ale z czasem zaczynają denerwować. Szczoteczka ze sklepu dla ceramików też nie zdała egzaminu. Za gęsto ułożone druciki raczej zdzierały glinę jak łopatka, zamiast ją zadrapywać. I w końcu zrobiłem sobie narzędzia idealne dla moich celów. Proste, tanie i dokładnie takie, jakich domagała się moja pedantyczna natura.
Wykonanie jest bardzo proste. Najtańszy brzeszczot do metalu łamiemy na kawałki (załóżcie okulary ochronne, żeby nie trzeba było dzwonić po karetkę do uszkodzonego odłamkiem oka). Rozcinamy nożem pałeczkę chińską (przyda się rękawica ochronna; ze skaleczonymi palcami raczej nic nie wytoczycie na kole) i wklejamy brzeszczot na klej cyjanoakrylowy np. Kropelka (nie sklejcie sobie palców ani powiek). Kleju nie ma co żałować, trzeba go wpuścić w szczeliny i ścisnąć całość szczypcami na kilkanaście sekund. Ostre krawędzie i zadziory powstałe przy łamaniu brzeszczotu można wyszlifować tarczką diamentową założoną na małą szlifierkę. Ja zrobiłem sobie od razu narzędzia w kilku rozmiarach.
Takie ułamane brzeszczoty świetnie nadają się także do zgrubnego wykańczania detali na modelach czy formach gipsowych.
grzebyk nawet z powyłamywanymi zębami tez moznA zaadaptować 🙂 – Nic sie nie może zmarnować 🙂